Jakiś czas temu, koleżanka przypomniała mi o istnieniu czegoś takiego jak makrama. Kiedy w podstawówce chodziłam na kurs makramy używaliśmy okropnego, szorstkiego sznurka od snopowiązałek i wszystko co z tego powstało było bardzo siermiężne, a teraz proszę - delikatna biżuteria z lnu, bawełny i koralików.
sobota, 14 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bardzo mi się podobają :) przypominają mi trochę moje stare czasy ;-) miałam kiedyś świra na punkcie szklanych koralików :) i pełny nadgarstek bransoletek
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam